wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział I

-Z punktu widzenia Madison-
Moje otwarte oczy zatrzepotały reagując na snujące się pełną siłą słońce w mojej sypialni. Ten nieustanny hałas powtarzał się w kółko, w kółko i w kółko. Wystawiało to moją cierpliwość na próbę.
Co do cholery? Myślałam.
Wstałam z łóżka, udałam się po schodach na dół, by po prostu znaleźć swoją mamę patrzącą przez okno. Zapewne zastanawiają ją te same rzeczy co mnie.
-Co to jest?-mój głos był zmęczony i wyczerpany.
-Nie wiem-powiedziała. Podeszłam, by spróbować uzyskać lepszy widok na to co się dzieje-To wygląda jak czyjaś przeprowadzka.
-Przeprowadzka? O siódmej nad ranem?
-Chyba tak-wzruszyła ramionami-Pójdę to sprawdzić później.
Kiwając głową w odpowiedzi usiadłam na kanapie, patrząc na pusty ekran telewizora. Byłam tak zmęczona, że nie było to nawet zabawne.
Emma i Cameron wpadli do mnie późnym wieczorem, a kiedy wreszcie wyszli było koło drugiej. Nie mogę sobie do końca przypomnieć. Mieliśmy robić to co zwykle w piątek, albo cokolwiek, ale skończyło się na zasypianiu, aż Emma obudziła się, potrząsając nami śpiącymi w tym czasie.
 Emma i Cameron to moi najlepsi przyjaciele. Mieliśmy innych znajomych, którzy zwykle byli wyposażeniem w stosunku szkolnego autobusu na co dzień, ale z nimi byłam naprawdę związana (tutaj chodzi o Emmę i Camerona <od tłumaczki>). Była również Sara, z którą byłam bardzo blisko, ale to nic w porównaniu z Emmą i Cameronem; to oni byli moimi najlepszymi przyjaciółmi.
Słysząc cholernie głośny hałas zamknęłam oczy niezadowolona z agonistycznego dźwięku, który wypełniał moje uszy.
Dlaczego oni robią tyle hałasu?
-Kochanie chcesz dużą kawę?-głos mojej mamy zwrócił moją uwagę.
-Pewnie-odetchnęłam. Normalnie nie piłam kawy, ale dzisiaj był jeden z tych dni; potrzebowałam jej.
Wróciłam po schodach na górę po mój telefon. Kiedy mocno ściskałam go w dłoni, odblokowałam go i przeglądnęłam listę nieodebranych połączeń. Westchnęłam, nie rozumiałam dlaczego Emma dzwoniła do mnie tak wcześnie rano.
Zdecydowałam się zignorować to teraz. Pod prysznicem po prostu pozwoliłam ciepłej wodzie kapać na mnie.
Ostatnie dni były szorstkie, a ja rozpaczliwie próbuje znaleźć lek przeciwbólowy na to wszystko. Zawsze ich potrzebowałam, aby zająć czymś umysł i skupić uwagę na czymś, gdy nie potrafiłam tego zrobić. Prysznice, zawsze poprawiały sprawę.
Kiedy skończyłam wysuszyłam włosy i nałożyłam eyeliner oraz tusz do rzęs. Założyłam parę ciemnych jansowych rurek i biały podkoszulek. I tak było każdego dnia, mało mnie to obchodziło, tempo w jakim żyje nie ma znaczenia.
Moje stopy doprowadziły mnie do mojej sypialni, chwyciłam telefon przed powrotem na dół po schodach. Zapach kawy wypełniał moje nozdrza.
Rozglądnęłam się po kuchni, by po prostu znaleźć wyciągnięty kubek z wszystkim, co potrzebne obok niego.
Moja mama jest taka miła.
Była moim prawdziwym wsparciem w ciągu ostatnich miesięcy, bo wiedziała jakie były trudne dla mnie. Do tej pory minęło jakieś trzy miesiące, można powiedzieć, że czas rozwiązuje problemy, to dobrze? Źle. W moim przypadku było gorzej i gorzej każdego dnia. Próbowałam utrzymać moją głowę wysoko, ale czasami to mogło pomóc tylko rozbijało, musiałam.
Wzięłam dzbanek i nalałam sobie kubek dobrej kawy przed tym dodając mleko i cukier, by zmienić to na kolor karmelu. Idealnie.
Wróciłam na wyspę taką, która jest czasami w kuchni i siadłam na taborecie.
Lepiej oddzwonię do Emmy, przemyślałam to.
Szybko wybrałam jej numer i przyłożyłam telefon do ucha. Minęły dobre cztery sygnały, zanim w końcu odebrała.
-Halo?
-Hej-zaćwierkałam-Dlaczego dzwoniłaś?
-Jesteś gotowa?
-Co?
-Jesteś gotowa?-powtórzyła. Złączyłam moje brwi nie rozumiejąc o co pyta.
-Chyba jestem, a co?
Emma zaśmiała się.
-Wychodzimy z paczką. Możesz tu być za godzinę, lub jakoś tak?
Zagryzłam wargi do środka i myślałam. Pierwsze co przyszło mi do głowy: roztargniona.
-Yeah to brzmi dobrze, zobaczymy się później-powiedziałam przed rozłączeniem się.
Brązowawy płyn spoczywał na wykonanych przeze mnie kręgach, oglądałam go ze starannością. Nie musiało minąć dużo czasu kiedy to wszystko zniknęło; jedynie jego zapach roznosił się wokół mnie.
Zastanawiałam się, co można by ewentualnie robić tak wcześnie rano, biorąc pod uwagę, że była sobota nie wspominając już, że normalni ludzie śpią w soboty.
Ale oczywiście! Starałam się o tym nie myśleć, udawać, że mnie to nie obchodziło.
Następną rzeczą jaką zrobiłam było umycie zębów i zdobycie pieniędzy.
-Mamo!-wrzasnęłam schodząc po schodach-Wychodzę!
-Dobra, napisz do mnie po powrocie-skinęłam głową chociaż nie mogła tego zobaczyć. Wślizgnęłam się w parę klapek i udałam się do drzwi.
Naprawdę nie obchodziło mnie jak to wyglądało, bo tu w Teksasie było naprawdę gorąco. Wiedziałam o tym, że to co miałam na sobie było typowe i dlatego nie przejmowałam się tym ile wysiłku w to włożyłam, by nie wspomnieć już o tym, że jedynie wychodzę z przyjaciółmi.
Słońce niemal natychmiast uderzyło w moją twarz, więc przyśpieszyłam kroku. Emma mieszkała tylko kilka ulic dalej. To była rzecz, za którą byłam wdzięczna.
Moje oczy powędrowały do sceny, która rozgrywała się przede mną. Ciężarówka zaparkowana była tuż koło naszego domu; ktoś kupił dom obok mnie.
Zdziwienie wkradło się na moją twarz, gdy zastanawiałam się jak dawno został on wystawiony na sprzedaż. Musiałam nie zauważyć.
Im bliżej byłam, tym byłam bardziej ciekawa. Chciałam zobaczyć kim są ci nowi ludzi, ale wiedziałam, aby ich zobaczyć musiałabym iść w prawo.
Zmrużyłam oczy, starając się uzyskać lepszy widok. Czekałam, aż coś, ktoś w końcu wyjdzie.
Nie musiałam długo czekać, by nasze oczy się spotkały i od razu zamarłam. Po moich plecach przeszły ciarki, a w gardle urosła gula.
Cholera to nie może być prawda.
____
@fluffyirwix
Przepraszam za jakiekolwiek błędy. W razie znalezionego błędu, albo coś piszcie w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz