piątek, 6 marca 2015

Rozdział II

- z punktu widzenia Madison -
Odwróciłam wzrok w stronę intensywnego kontaktu wzrokowego, który przed chwilą mieliśmy. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam, to dosłownie przyszło znikąd. Pół sekundy zajęło mi zorientowanie się kim on jest i zaraz potem już wiedziałam, że nie mam zamiaru pozwolić mu odejść.
Jego skóra była nieco opalona, miał/a* na sobie czarny snapback ze zwykłym białym T-Shirt'em, wyblakłe jeansy i czerwone buty. Powtarzalnie skanowałam jego wygląd z góry do dołu i starałam opanować się; on nie może być nowym sąsiadem.
Kontynuowałam drogę i szłam coraz szybciej i szybciej, bicie mojego serca przyspieszało z każdą sekundą. Obserwowałam go jak wsiadał do ciężarówki, zajmującej się przeprowadzkami, wynosząc coś co wyglądało jak mebel, ale zaraz potem go zakryto i nie mogłam zobaczyć nic więcej.
Nie patrzyłam się na niego z niepokojem, ponieważ wiedziałam,że się na mnie patrzył, a nawet dosłownie gapił. Biorąc oddech, starałam się wyczyścić mój umysł tym samym pocierając skronie, nie chcąc o tym myśleć. Nie mogłam.
Gdy wreszcie osiągnęłam wybrany cel w postaci domu Emmy, zapukałam do drzwi, oczekując pozwolenia na wejście do środka.
- Wiesz o tym, że mogłaś po prostu wejść. - powiedziała, otwierając drzwi, przegryzłam wewnętrzną część policzka, zastanawiając się dlaczego tego nie zrobiłam, następnie pomyślałam, że po prostu zapomniałam. - Tylko wezmę szalik i możemy ruszać.
- Tak czy inaczej. Czemu to robimy? - spytałam krocząc po jej rodzinnym domu.
- Nie wiem. - wzruszyła ramionami idąc w stronę jej salonu. - Zakupy, zgaduję.
- Co masz na myśli mówiąc "zgaduję"?
- To Sarah. - zachichotała. - Powiedziała, że chce iść z nami do galerii. Z nami wszystkimi.
Skinęłam głową, nie myśląc o niczym innym, żeby pomyśleć więcej o tym. Nigdy nie kwestionowałam decyzji Sarah, bo z nią nigdy nie wiadomo.
Stałam czekając na nią i zbierając jej rzeczy i jedyne o czym myślałam to poprzednie wydarzenia. Nie mogłam wyrzucić tych myśli z mojej głowy i nie znosiłam tej myśli, nie znosiłam tego za każdym razem jak na niego patrzyłam, nie znosiłam tego. A najgorsza część tej myśli? Wiedziałam, że nie ma zamiaru opuścić moich myśli, w życiu nie było nawet o tym mowy. A ja beznadziejnie chciałam, żeby tak się stało.
- Okey, chodźmy.  jej głos wyrwał mnie z tłoku myślenia.
Podążając blisko siebie dotarłyśmy wreszcie do jej samochodu i posadziłam się na miejscu pasażera.
- Dobra, więc najpierw jedziemy po Camerona, następnie jedziemy spotkać się w galerii z Sarah, Jackie i Ryan'em.
- A Aaron idzie?
Emma pokręciła głową.
- Wychodzi gdzieś z jakąś dziewczyną. Nie wiem...
Jechałyśmy dobre pięć minut, dopóki nie znalazłyśmy się centralnie przed domem Cameron'a. Otoczenie było raczej ciche, ale może dlatego, że było wystarczająco wcześnie rano.
Czekałyśmy, czekałyśmy i czekałyśmy, ale w dalszym ciągu nadal nie było Camerona.
- Mówiłaś mu, że przyjdziemy? - spytałam pochylając głowę na oknie.
- Oczywiście, że tak. - prychnęła biorąc do ręki telefon. - Nie byłybyśmy tutaj jakbym powiedziała mu inaczej.
Przewracając oczami, spojrzałam w okno, gdy ona wybierała jak zgadywałam numer Camerona i dosłownie kilka sekund potem, zaczął biec do drzwi.
Uśmiechnęłam się na myśl, że był stracony, to było godne podziwu.
- Cholera. - powiedział otwierając drzwi. - Zaspałem. Przepraszam.
Kiedy już usiedliśmy w samochodzie, kontynuowaliśmy naszą podróż do centrum handlowego gdzie miało odbyć się nasze spotkanie. Galeria była raczej pusta, za wyjątkiem starszych ludzi gdzieniegdzie robiących zakupy.
Emma zajęła miejsce na wolnych ławkach, a ja stałam, ponieważ musiałam pozbyć się moich myśli.
Każdy dzień wyglądał tak samo, każdy o tym wiedział, więc nikt kwestionował mojego cichego zachowania. To przeradzało się w nawyk i musiałam z tym skończyć.
Nagle poczułam znajomą parę rąk na mojej talii, chwilę potem poczułam słodkiego całusa na moim policzku, sprawiając, że zaczęłam uśmiechać się jak idiotka.
- Zapomniałem się dzisiaj z Tobą przywitać. - stwierdził.
- Nic się nie stało, Cameron. Nie przejmuj się tym.
- Jak się czujesz?
Wzruszyłam ramionami.
- Jak zawsze.
- Wiesz, że Cię kocham, prawda?
- Tak. - szepnęłam, nagle czując się o wiele lepiej.
Cameron zawsze miał sposób, aby zmienić mój nastrój, w ciągu dosłownie sekund i właśnie to kochałam. Był taki opiekuńczy i słodki, był jak brat, którego nigdy nie miałam, i któremu mogę powiedzieć wszystko.
Tak, czasami zachowywaliśmy się jak para, ale dla nas było to całkowicie normalne i to nie było nic co miało sprawić, że nie mielibyśmy być przyjaciółmi.
Znajome głosy po chwili były słyszalne z daleka, a ja podniosłam rękę, aby Sarah, Jackie i Ryan mnie zobaczyli.
Uśmiechnęłam się do samej siebie, wiedząc, że jesteśmy tu wszyscy razem, ponieważ to była jedyna rzecz, która pozwalała mi iść dalej; moi przyjaciele.
Gdyby nie oni nie mam pojęcia, gdzie mogłabym teraz być. Oni zawsze byli dla mnie, ja zawsze dla nich i to sprawiało, że byliśmy tak blisko i to utworzyło naszą nierozłączną więź.
- Madison! - zaćwierkała dając mi ogromną torbę.
W odpowiedzi się zaśmiałam w zasadzie ściskając ją na śmierć, przed tym jak zaczęłyśmy chodzić w kółko i rozmawiać.

***

Kiedy zaczynało robić się nudno, i nie mieliśmy nic do roboty, Emma odwiozła mnie do domu, a cała reszta zatrzymała się u Sarah, ja nie mogłam tam zostać, potrzebowałam czasu dla siebie.
Normalnie oczywiście zostałabym z nimi, ale dzisiejszy dzień był inny, nie czułam tego czegoś.
Byłam już zmęczona co zawdzięczam przeprowadzce rano, a jeśli mam być szczera, potrzebowałam przerwy.
Potrzebowałam przerwy od ogólnego życia, miałam tego dosyć, to nie przypominało nawet czegoś możliwego.
Gdybym mogła cofnąć się w czasie do poprzedniego roku, ale to oczywiście to nie możliwe.
Spędziłam dużo czasu wspominając i żałować przeszłości, to nie było zdrowe i powolne, to zabijało mnie wewnętrznie.
Byłam zniszczona.
Niecierpliwie czekałam na dzień, w którym się obudzę i wszystko będzie lepsze, ale niestety taki nie nadchodził.
Modliłam się, żeby moje uczucia gdzieś zniknęły, ale wszyscy wiemy, że uczucia nie znikają za mrugnięciem oka**, to znaczy znikają, ale niestety nie w moim przypadku.
Każdego dnia odbywałam walkę z powstrzymaniem łez, czego wręcz nie znosiłam. Czasami płakałam przed zaśnięciem, to była jedyna droga do snu.
Wzdychając doszłam do drzwi, wkładając na uszy słuchawki i oczywiście na moje szczęście piosenka Rihanny i Mikky Ekko "Stay" właśnie się zaczynała. Kiedy grała, słuchałam każdego zaśpiewanego słowa, aby wczuć się w emocje w nich ukryte. Byłam tak wciągnięta w piosenkę, że zapomniałam gdzie się znajduję i co robię, tak jakbym miała zaciemniony cały obraz rzeczywistości,a to przyszło tak niespodziewanie; muzyka często tak na mnie działała.
To było coś w rodzaju ucieczki ze świata zewnętrznego i zwykle dopingowało mnie kiedy byłam na dnie.
Kluczowe słowo: zwykle.

* (<od tłumaczki> w oryginale w opisie mężczyzny nagle pojawiło się "she". Nie mam pojęcia czy jest to napisane specjalnie czy jest to błąd, jednak potratujmy to jako błąd.)
** (<od tłumaczki> w języku angielskim stosuje się zwrot "in a blink of eye" co dosłownie oznacza "za mrugnięciem oka, a odpowiednikiem tego jest polski zwrot "za pstryknięciem palca")
_________________________________________________________________________________
@awhmyhemmo
Błędy, pytania, opinie - komentarz





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz