czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział III

-z punktu widzenia Madison-
Minął około miesiąc i powiedzieć, że moje życie nieco się nie zmieniło byłoby kłamstwem. Zmieniło się o 180 stopni.
Złapałam się na myśleniu o nim, tak nim.
Pamiętam jak płakałam przez cały dzień, a w następnej minucie on stał przy mnie i pocierał moje plecy okrężnymi ruchami. Byliśmy na zewnątrz, na moich schodach. Pocieszał mnie dłużej niż kiedykolwiek wcześniej i upewniał się, że było w porządku. I szczerze mówiąc w tamtym momencie nie dbałam o nic. Czułam się tak bezwartościowa i samotna. To powodowało uczucie, że zaraz się rozpadnę, ale on, on mi pomógł.
Austin. Austin, takie było jego imię.
Tej nocy byłam tak zagubiona i zdezorientowana. Pamiętam Colt'a zbliżającego się do mnie tego samego dnia w szkole i po prostu rzeczy wymknęły się spod kontroli od tamtego momentu.
Spędziłam całe popołudnie w Starbucks tępo wpatrując się w stolik naprzeciwko mnie. Liczni ludzie wchodzili i wychodzili ze sklepu. Pewnie na mnie patrzyli, ale mnie to mało obchodziło. Nic nie miało znaczenia.
Dopiero kiedy wróciłam do domu coś we mnie pękło. Płakałam przez godzinę w moim pokoju próbując odgonić swoje uczucia, ale one tego nie chciały. Pogarszało się. Pogarszało się, więc wyszłam na zewnątrz by zaczerpnąć świeżego powietrza. Na moje szczęście moja mama nie kwestionowała mojej nagłej zmiany nastroju.
Świeże powietrze zawsze dawało rade, ale nie tym razem. Potrzebowałam kogoś.
A stało się tak, że ktoś po prostu spacerował i jak tylko mnie zobaczył jego wyraz twarzy się zmienił, a on ostrożnie podszedł do mnie niepewny, co dokładnie zrobić. Usiadł tuż przy moim boku nic nie mówiąc. Trzymałam swoją głowę w dłoniach, a łzy na darmo wyślizgiwały się z moich oczu.
Płakałam i płakałam, a on po prostu mnie obserwował. Normalnie przeszkadzało by mi to, ale niech obserwuje każdy mój ruch. Nie mam po co żyć, więc to też nie ma znaczenia.
Minęło zaledwie kilka minut kiedy jego ręka nawiązała kontakt z moimi plecami. Rozpoczął pocieranie ich w komfortowy sposób.
-Nie należy płakać-jego głos rozbrzmiał po raz pierwszy kiedy akurat wpatrywałam się w jego oczy, które przykuły całą moją uwagę.
Pokręciłam głową.
-Nie rozumiesz-wykrztusiłam z siebie.
-Może to zrobię.
Odwróciłam wzrok wiedząc, że na pewno nie zrozumie. Nie było sposobu by zrozumiał. Nie miał pojęcia przez co do cholery przechodziłam, on nawet mnie nie znał.
-Wątpię.
-Sprawdź mnie-wypowiedział. Dałam policzka tej części siebie, która chciała przyjąć jego wyzwanie dla jakiegoś dziwnego powodu. Poddałam się pokusie udowodnienia mu, że jest w błędzie. Ponieważ wiedziałam, że jest w błędzie, po prostu wiedziałam.
Wybuchnęłam zduszonym śmiechem wycierając kilka łez.
-Nie chcesz wiedzieć.
-Gdybym nie chciał wiedzieć nie było by mnie tu proszącego o to byś mi powiedziała.
Punkt zdobyty.
Moje oczy spotkały jego po raz drugi dziś i to wtedy kiedy zdałam sobie sprawę jak przyjemne są. Przemawiały do mnie i wręcz natychmiast umiały mnie pocieszyć; były piwne.
Faktycznie czułam się jakbym miała mu zaufać; właśnie tak.A może to był fakt, że szukałam swojego systemu (tak było w oryginale i nie umiem tego zastąpić <od tłumaczki>)tak rozpaczliwie, że pozwoliłam temu wszystkiemu wypłynąć, ponieważ w następną godzinę opowiedziałam mu wszystko. Od samego początku do samego końca; wysłuchał mnie z uwagę i troskę co chwilę ściskając moją rękę.
Przyznał, że przeszedł podobną sytuację. Zjadł* moje poprzednie słowa, ponieważ rozumiał, rozumiał wszystko co przeżyłam. Wątpiłam podczas gdy w rzeczywistości przeżywaliśmy dokładnie to samo oczywiście z wyjątkiem, że ja przechodziłam to gorzej/trudniej.
-Jeśli kiedykolwiek będziesz musiała porozmawiać, albo nawet oczyścić umysł, zadzwoń do mnie-to była ostatnia rzecz jaką wypowiedział przed wpisaniem swojego numeru do mojego telefonu i odszedł nawet się na mnie nie oglądając.
Od tego dnia byłam nim zafascynowana i chciałam wiedzieć więcej. Coś w nim przykuwało moją uwagę. Dobrze wiedziałam, że nie wiadomo czy zobaczę go znowu. Po prostu nie było sposobu.
Minęło kilka dni, a ja znów trafiłam w ten punkt; ciemność z której nie mogę się wydostać.
Byłam w moim pokoju i chodziłam w kółko próbując odgonić dręczące mnie myśli, ale to nie było takie proste. Wtedy sobie przypomniałam. Nie mając innego rozwiązania mojego problemu chwyciłam telefon i zrobiłam dokładnie to, co mi powiedział; zadzwoniłam do niego.
Przyszedł do mnie w ciągu kilku minut i słuchał każdego słowa, które wypowiedziałam. Zastanawiałam się czy nie nudzą go moje stałe opowieści. Ale z jakiegoś powodu on poświęcał mi całą uwagę. Nigdy nie miałam kogoś takiego wcześniej.
Mijały tygodnie, dni, godziny i sekundy i to stawało się moją codziennością, z wyjątkiem tego, że za każdym razem chciałam do niego zadzwonić. I to nie dlatego, że chciałam wygadać się z moich problemów, chciałam spędzić z nim czas. Wzrosło przyzwyczajenie do niego.
Spędzaliśmy razem czas tu i tam, ale to nie było nic więcej niż przyjaźń.
Fakt. Był gorący, ale nie mógł się o tym dowiedzieć.
Jak ja nienawidziłam mówić; chcę go.
Część mnie desperacko próbowała nie dopuścić tego do mnie. Nie mogłam sobie na to pozwolić, nie znów, nie zawsze.
Każdego dnia wciąż myślę próbując się dowiedzieć, jak głupia musiałam być pozwalając sobie upaść dla niego. Dwa związki, w których byłam nie były prawdziwe. Zabawiały się mną.
Pierwszy z nich nie ma większego znaczenia, bo nawet nie byliśmy ze sobą na serio, ale ten drugi to zupełnie inna bajka. Facet zabawiał się mną przez osiem miesięcy, które spędziłam marnując czas na niego.Mimo, że było to trzy miesiące temu ciągle o tym myślę. To mnie rozwściecza; obiecałam sobie, że nigdy więcej nie upadnę dla takiego faceta, nigdy. Wolałabym zostać singielką przez resztę życia, niż być zdradzana każdego dnia, zabawiana za moimi plecami a przede wszystkim okłamywana. To z czym nie mogłam sobie poradzić.
Austin jednak, nawet jeśli nie wydaje się takim typem to wole nie ryzykować, bo Colt... Też nie wydawał się takim typem albo bardzo źle go oceniłam. Nie chciałam zakochać się w takim facecie, a jak bardzo mnie przyciągał przerażało mnie, bo nie chciałam zaangażować się w związek z dzieckiem.
Zdradzając się, to była ostatnia rzecz jaką chciałam zrobić. 

_______
*w oryginale było napisane "ate" so nie wiedziałam jak to przetłumaczyć, ale chyba wiecie o co chodzi xx

@fluffyirwix

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz